Tym razem wyjazd do Gdańska, na Budowlanych 66, ACCO. Pogoda spłatała figla, jednakże zdaniem PKP trasa jest przejezdna. Profilaktycznie wyjechałem wcześnie rano, aby zjawić się na czas, jednak stan taboru zrewidował moje zamierzenia. Tuż za Koszalinem w elektrowozie zepsuła się sprężarka, później już było z górki. Spóźniłem się na jeden pociąg, drugi spóźnił się sam i chcąc nie chcąc dotarłem 2 godziny po czasie…

W końcu jednak dojechałem na miejsce, na trwające szkolenie. Kilkadziesiąt osób, rzutnik, prowadzący, i płonne czasami dyskusje. Jak było?


Na początek jednak informacja, jaki był cel spotkania. Chodzi oczywiście o aktualizację całego systemu ACCO. Taki zlot to najlepsza metoda na zapoznanie całej rzeczy klientów z nowym produktem. I to – muszę przyznać – się powiodło. A jak – sumarycznie rzecz ujmując – mi się podobało?

Średnio muszę przyznać. To znaczy nie mam zarzutów co do wiedzy prowadzącego, bo zna system kontroli dostępu ACCO jak własną kieszeń, jednakże całość miała miejscami dość chaotyczny przebieg. A najbardziej nie trawię udzielania odpowiedzi na proste pytanie zdaniami wielokrotnie złożonymi ułożonymi w długie wywody. Bo po co się rozwodzić nad pytaniem z gatunku „Czy można zmieniać uprawienia dla wszystkich użytkowników nie należących do grupy na raz?”, skoro można powiedzieć „Nie” i już, zamiast przez kilka minut na tym deliberować? I masa takich sytuacji miała miejsce, co mi do gustu szczególnie nie przypadło.

Z plusów trzeba wymienić, iż jednak oprogramowanie ACCO-SOFT-LT przerobione zostało dogłębnie, a to przecież było głównym powodem szkolenia. Tak samo uważam, że kończąca część teoretyczną sesja warsztatowa to strzał w dziesiątkę. Nie ma nic lepszego, niż własnoręczna zabawa ze sprzętem, to najlepsza metoda utrwalania wiedzy. Do tego zmyślnie ułożone zadania i ostateczny konkurs pieczętujący zdobywanie wiedzy. To zdecydowana zaleta wyjazdowych szkoleń w Satelu.

Wieczorem naturalnie odbyło się niewielkie spotkanie integracyjne, rano zaś krótka kontynuacja strony teoretycznej. Na koniec zwiedzanie całej hali gdańskiego producenta. Robi to wrażenie. 16000m kwadratowych powierzchni, produkcja od A do Z, obeszliśmy wszystkie działy, aż żałuję, że aparatu nie wziąłem, bo ciekawa dokumentacja by się tu pojawiła. Ten element również przypadł mi do gustu.

Reasumując: dwudniowy pobyt w Gdańsku zdecydowanie zaliczyć należy do udanych, choć pewne aspekty w mojej opinii można jeszcze doszlifować (prowadzenie na szkoleniu z central Versa sprawiło na mnie ogólnie lepsze wrażenie, głównie za sprawą lektora). Główny jednak cel został osiągnięty, czyli ludzie wiedzą „z czym jeść” ACCO. A o to przecież chodzi.

Może zainteresują Cię również poniższe wpisy: