Livebox to urządzenie sieciowe dostarczane przez Telekomunikację Polską S.A. w celu obsługi ich sztandarowej usługi jaką jest Neostrada. W zasadzie jest to Sagem F@st 3202 TP rozprowadzany przez TPSA. Umożliwia dostęp do internetu, podział łącza wraz z obsługą sieci WiFi (w linku możesz przeczytać jak zabezpieczyć sieć bezprzewodową), dostęp do VOIP oraz telewizji internetowej. Ostatnie pozycje raczej nas nie interesują, wystarczy tylko, aby router miał obsługę dynamicznego DNS-u oraz możliwość przekierowania portów. I to wszystko Livebox ma. Po co więc piszę ten tekst? Cóż, niestety nie obyło się bez kilku przygód.

Co ciekawe, mimo dość sporej ilości obiektów, które do tej pory udostępniałem na zewnątrz, ten był moim pierwszym opartym o Liveboxa. Jakoś tak się do tej pory układało, że ocierałem się o proste routery firm takich jak Linksys, D-Link, ASMax, TP-Link itp., a tu niespodzianka – Livebox. Nie ukrywam, że spotkałem się z wieloma niepochlebnymi opiniami na temat tego urządzenia, jednak staram się nie nastawiać negatywnie do nieznanych rozwiązań. Rozpocząłem konfigurację.


Wszystko dość standardowo: 192.168.1.1, login: admin, hasło: admin, pojawia się menu, wybieramy pozycje, wpisujemy parametry. I tak do aż pomyślnego skonfigurowania. Niestety pierwszy egzemplarz już na starcie zaczął się dziwnie zachowywać. Mimo zapisania danych, po ponownym jego uruchomieniu zmienione pozycje nie utrzymały tych informacji. Wyglądało, jakby router został przywrócony do ustawień domyślnych. Po kilku próbach przestał zupełnie odpowiadać na próby dostępu, a co najciekawsze bez przerwy świeciły się wszystkie diody z wyjątkiem tej oznaczonej jako awaria. Jednakże ciągłe światło diodki sygnalizującej synchronizację ADSL przy odpiętym kablu telefonicznym nie wróżyło nic dobrego. Cóż, powrót do domu, tam dalsze próby, jednakże nawet reset do ustawień domyślnych (dłuższy czas wciśnięty stosowny przycisk przy włączonym zasilaniu) nie przyniósł rezultatu. Po dłuuugiej rozmowie z konsultantem doszliśmy do wniosku, że urządzenie musi być uszkodzone i zostanie wymienione. I kolejna wycieczka krajoznawcza w planie…

Rzeczywiście, po kilku dniach router był do odebrania. Zjawił się nawet technik, który przetestował ten egzemplarz. Wstępnie wszystko wyglądało optymistycznie, problemy objawiły się nieco później. Mianowicie Livebox nie pozwalał dostać się do pozycji w menu odpowiadającej za przekierowanie portów. Po kliknięciu w Serwery LAN aplikacja się zawieszała, pojawiała się biała strona bez żadnych opcji, klikanie w inne pozycje nie skutkowało zmianą tego stanu. Znów sporo czasu upłynęło nim przyszła rezygnacja. Kolejny telefon do konsultanta (tym razem dużo bardziej obytego) i cóż… nie spotkał się nigdy z czymś takim. Ostatnim zaleceniem było spróbować tych czynności na innym komputerze. Tak się jednak złożyło, że laptop był tylko jeden…

Od czego jednak znajomi. Krótka wycieczka do najbliższego punktu z innym kompem i… sukces!!! Absolutnie nie wiadomo, co było przyczyną. W obu przypadkach testowane różne przeglądarki, jednak na drugim komputerze wszystko działało bez zarzutu od pierwszego razu. Jedyną różnicą był system operacyjny. W przypadku laptopa jest to Windows 7. Nie wiem, czy to jest bezpośrednia przyczyna takiego stanu rzeczy, ale w razie podobnych problemów należy brać to pod rozwagę.

Na chwilę obecną nie jestem w stanie określić stabilności rozwiązania opartego o ten router – działa to zbyt krótko, póki co jednak działa. Mimo pierwszych problemów staram się nie zrażać do tego produktu, choć i tak wolę rozwiązania firmy Linksys.

Innymi słowy gdy na Liveboxie jarzą się wszystkie diody, a my nawet wtyczki w niego nie wpięliśmy (poza zasilaniem), to bierzmy pod uwagę, że może być padnięty. Gdy zaś nie działa w pełni obsługa aplikacji konfiguracyjnej z poziomu przeglądarki, to profilaktycznie zmieńcie komputer, z którego łączycie się z urządzeniem. Może to zaoszczędzić sporo nerwów oraz… kilometrów.

Może zainteresują Cię również poniższe wpisy: