Na łamach SecurityWorldHotel pojawił się ciekawy wywiad z Oliverem Vellacott z firmy IndigoVision. Człowiek ten założył w 1994 roku niewielką firmę, która dziś może się pochwalić wysoką pozycją i uznaniem na rynku. Na dzień dzisiejszy posiadają oni w swej ofercie całą gamę produktów, od rejestratorów i kamer, po moduły analizy obrazu.

Rozmowę tę chcę Wam przybliżyć przede wszystkim dlatego, iż pojawia się w niej kilka dość szerokich spostrzeżeń dotyczących standaryzacji, kryzysu czy ogólnej kondycji branży. Naturalnie nie będzie to tłumaczenie 1 do 1, tylko krótkie podsumowanie, ale myślę, że warto zapoznać się z nim w całości w podanym wcześniej linku. Zapraszam.


Jak globalny kryzys wpłynął na IndigoVision?

Oliver Vellacott odpowiada, że jego firma go zauważyła. Były gorsze momenty, jednakże ostatnio sytuacja stopniowo się poprawia. Profil firmy (czyli raczej duże instalacje) wydłuża proces sprzedaży systemów, co nie pozostaje bez wpływu. Firma ma w portfolio 16 instalacji składających się z więcej niż 1000 kamer, kilka większych czeka w kolejce. Stało się to możliwe dzięki popularyzacji CCTV IP.

Jakie są największe zalety systemów IP w odniesieniu do telewizji przemysłowej?

Przede wszystkim skalowalność i dość jednolity koszt systemu w odniesieniu do punktu kamerowego. Stąd też konkurujemy głównie w dużych przedsięwzięciach.

Czy istnieje górna granica dla takich systemów?

Nie, choć wiele osób myśli, że przepustowość sieci się kończy, jednakże wystarczy ją sensownie podzielić. Wąskie gardło w przypadku systemów IP stanowi trakt między kamerą a miejscem rejestracji danych. Jeśli nośniki pamięci umieszczamy w pobliżu kamer, problem znika. Tak więc instalacja na 10000 kamer staje się możliwa.

Jaki jest wasz stosunek do inicjatyw standaryzacyjnych?

Oliver Vellacott mówi wprost: Jesteśmy za, choć wywróci to rynek do góry nogami, na szczęście w dobrym tego słowa znaczeniu. Ponieważ nie znamy zwycięzcy tego wyścigu, współpracujemy z obydwoma zawodnikami. Może minąć sporo czasu, zanim któraś z organizacji upadnie (jeśli w ogóle to nastąpi). ONVIF wydaje się być bardziej techniczne i najpewniej lepiej poradzi sobie z przekazem informacji, podejście PSIA jest znacznie bardziej emocjonalne („Już to zrobiliśmy, jest fantastyczne”).

PSIA ma szersze perspektywy pod kątem zabezpieczeń IP.

ONVIF również stara się integrować inne systemy, choćby kontrolę dostępu, a to ułatwi życie, bo nie będzie trzeba przy każdym nowym systemie tworzyć sterowników pod daną aplikację. Zmieni to zapewne dość znacznie świat firm jak Genetec czy Milestone, które za punkt honoru postawiły sobie zintegrować maksymalnie dużo kamer.

Jak to było 15 lat temu, kiedy zaczynaliście?

Początkowo kierowała mną żądza sławy i pieniędzy, ale z czasem to się zmieniło – satysfakcję dawało tworzenie czegoś w towarzystwie dobrych ludzi. Cały czas zajmowaliśmy się video IP. Początki opierały się na licencjonowaniu oprogramowania, jednakże – widać to z perspektywy czasu – wtedy było na to za wcześnie. W 2002 przebudowaliśmy firmę w zasadzie od podstaw zmieniając dosłownie wszystko, można więc o nas mówić jako o firmie sześcioletniej, gdyż tak naprawdę obecny model biznesowy funkcjonuje od roku 2003.

Ile osób tworzy IndigoVision?

Około 135, w 21 krajach. Sporo zainwestowaliśmy w światową sieć sprzedaży. Aspiracje mamy wysokie: chcemy być jednym z WIELKICH, choćby jak Pelco. Robimy to małymi kroczkami, ale przynosi to efekty w postaci wykonanych aplikacji i związanych z nimi referencji, za które konkurencja dałaby się pokroić.

Jak widzisz rozwój firmy w najbliższych latach?

Z kryzysu finansowego wyjdziemy silniejsi, niż gdy się on zaczynał, z jeszcze większym udziałem w rynku. Niektórzy twierdzą, iż rynek IP nieco zwolnił, jednakże my nadal widzimy dynamiczny wzrost. Widać też, że kilku mniejszych graczy zniknęło z rynku.

Przejmowaliście jakieś firmy?

Nie. Nie chodzi o to, że jesteśmy temu przeciwni, po prostu aktualnie nie ma takiej potrzeby.

Na których rynkach czujecie silni?

Najsilniejszą pozycję mamy w kasynach, jesteśmy jedyną firmą CCTV IP zatwierdzoną przez Nevada Gaming Commission, mamy 10000 kamer w 30 kasynach – póki co najwięcej na świecie wśród firm naszego pokroju. Dochodzą do tego duże systemu w branży transportowej: koleje, lotniska.

Sprzedajecie kamery osobno, czy raczej jak dodatek do systemu?

Mamy dość unikalny system cenowy – w chwili zakupu naszego sprzętu oprogramowanie dostarczamy gratis z nielimitowaną licencją, choć jest ono warte 2/3 systemu. Zrobiliśmy tak umyślnie, z jednej strony mamy mniej problemów, z drugiej zaś wpisuje się to w nasze krótkie motto, czyli: „Kamery i przechowywanie danych”.

Kiedy myślisz o telewizji analogowej, to najczęstszym skojarzeniem jest schemat obecności wielu kamer nadzorowanych przez niewielu operatorów. IP to zmienia na wiele kamer do wielu operatorów.

Z obrazowych przykładów: ostatnio tworzyliśmy system dla policji i powiedziano nam, iż istnieje potrzeba tylko jednego stanowiska operatorskiego. Gdy wróciliśmy po 6 miesiącach, okazało się, iż mają już 13 stanowisk. Stworzyli je sami i wykorzystują do przeróżnych rzeczy.

W kim upatrujecie głównego konkurenta?

Oliver Vellacott bez większych wahań odpowiada, iż jego zdaniem jest to Bosch, jednakże prawdziwą konkurencję stanowi… telewizja analogowa, która wciąż okupuje ogromną większość rynku. Co prawda powoli odchodzi do lamusa, ale jest to proces powolny i długotrwały. Gwoździa do trumny systemów analogowych upatruje w systemach HD.

Może zainteresują Cię również poniższe wpisy: